Ray
Oficer
Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 354
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dragon's Lair
|
Wysłany: Sob 20:30, 11 Mar 2006 Temat postu: Przygody Bractwa Nadziei |
|
|
Na prośbę Alrona i Solarisa napisałem coś podobnego do "ELITARNI ZABÓJCY BRACTWA CIENI" o innej nazwie i z nowym bohaterem - Queekiem. No mam nadzieję, że oni będą usatysfakcjonowani a wam się spodoba, a ja będę mógł się zabrać za „Bractwo Nadziei" Miłej lektury. Jak zwykle proszę o komentarz.
PRZYGODY BRACTWA NADZIEI
Występują:
Krótkie opowiadanie dedykowane całemu gronu oficerskiemu:
Alron
Ray
Safian
Andariel
Queek
Zdzicho (niedźwiedź, pet Safiana)
Oraz Solaris (który nie jest oficerem ale również występuje w tym opowiadaniu)
Tawerna. Alron, Ray i Queek właśnie wchodzą. Wszyscy poobdzierani, zbroje w strzępach i kawałkach a uzbrojenie wyszczerbione, połamane - nie nadawało się do niczego.
- Queek, ostatni raz poszliśmy z tobą farmować … - mówił padający na krzesło Ray.
- Gdybym nie był taki wykończony, właśnie urywałbym ci głowę … - dodał ledwo żywy Alron.
- To nie moja wina! – tłumaczył się Queek – gdyby nie ty , to do niczego by nie doszło!
- Taaaa! Zwalcie wszystko na maga! – protestował Alron – to wszystko twoja wina Queek!
- To ty trafiłeś ognistą kulą w tę wiewiórkę i rykoszetem poszło w tego zmutowanego trolla! A pyszna by była z tej wiewiórki pieczeń …
- Nie zrobiłbym tego gdybyś mi nie kazał!
- Spokój panowie! – krzyknął Ray – Słyszycie?
Na zewnątrz tawerny było słychać przerażający krzyki w stylu: ”ŁAAAAAA! ŁOOOOOOO! BUUUUEEEECH! AAAAAACH! MEEEEEE! ŁAAAAZZZZAAAAA! UUUAAA …”
- Ty! Narrator! Opanuj się! Wszyscy załapali, że ktoś głośno krzyczy!
Przepraszam, poniosło mnie. Ekhm … Ray wstał z krzesła i wyszedł z tawerny. Nie było go około dziesięciu minut a na zewnątrz było słychać różne odgłosy, krzyki, jęki, skomlania, brzdęki ...
- HEJ! Zaraz stracisz robotę!
Za to co mi płacicie to nikt inny poza mną się nie zgodzi …
- Coś mówiłeś???
Nie, nic … Safian wbiega do tawerny a za nim wchodzi Ray.
- Ray! Alron! Wstawajcie! Ci debile ze straży chcą mi wkleić mandat za to, że jeden z tych §&*~ßów ze stajni włożył głowę do paszczy mojego niedźwiedzia!
- Znowuuuuu? Safian, mógłbyś go zacząć karmić!– powiedział Queek.
- Najlepiej go wykastruj, od razu będzie spokojniejszy – zaśmiał się Ray.
- No tym razem dam popalić temu misiowi – powiedział Alron. Na jego palcach zaczął tańczyć ogień i wybiegł z tawerny.
- Alron! Do cholery jasnej! Zostaw mojego niedźwiedzia! To już będzie piąty w tym miesiącu! – wybiegł za magiem zanim jego miś ucierpi. Za nimi wybiegli Ray i Queek.
-------------------------------------
Po opanowaniu Alrona i Zdzicha, którego przywiązano w stajni, wszyscy wrócili do tawerny. Po chwili wszyscy usłyszeli odgłos kopyt i głośne przekleństwo. Do gospody wchodzi Andariel.
- Do licha! Safian! Mógłbyś patrzeć gdzie parkujesz tego niedźwiedzia, znowu go rozjechałam!
- Andariel! Mój biedny miś! – Safian rzucił wszystko i pobiegła do stajni.
Po chwili przyjaciele ujrzeli w drzwiach Solarisa. Mocno wstrząśnięty wskazał na podwórzec i spytał:
- Co to za krwawa miazga leży obok tawerny? – spytał.
- Niedźwiedź Safiana – odpowiedział mu Alron.
- Znowu? Mają strasznie dużą śmiertelność przy nim.
- Nudno trochę. Porobiłbym coś ... – stwierdził Ray.
- Może pójdziemy znowu zapolować na wiewiórki? – zaproponował Solaris.
- Nie, to już na dziś mamy z głowy – odparł Alron.
- To może na smoki? – zaproponował Ray.
- Jasne, czemu nie … - powiedzieli wszyscy chórkiem.
Być może kiedyś ciąg dalszy nastąpi ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|